niedziela, 26 lutego 2012

Balladyna


Dzisiaj razem z moją klasą wybraliśmy się do teatru na spektakl pt."Balladyna". Bardzo cieszyliśmy się z tego powodu gdyż właśnie mieliśmy omawiać tą książką no i oczywiście z tego, że przepadną nam lekcje. Każdy z nas kupił bardzo dużo jedzenia licząc na to, że w teatrze będzie mógł sobie w spokoju pojeść. Gdy już dojechaliśmy do MOK-u pani wychowawczyni powiedziała zdanie które przeraziło każdego: "Zostawiamy jedzenie i plecaki w autobusie i wychodzimy" Wszystkich ogarnęła panika! Każdy szukał sposobu, aby przemycić jakoś coś do jedzenia. Większość chowała jedzenie pod kurtką i w kieszeniach. Na spektakl przybyło bardzo dużo ludzi, nawet dwóch Japończyków. Czekaliśmy 15 minut, aby pozwolili nam wejść na salę. W tym czasie oglądaliśmy obrazy, zdjęcia i rzeźby wiszące na ścianach. Gdy zasiedliśmy na swoich miejscach i zgasili światło przystąpiliśmy do jedzenia. Niestety pani nas zauważyła i w czasie przerwy nas porządnie okrzyczała. Co do spektaklu, za bardzo mi się nie spodobał. Byłem w tym teatrze, już wiele razy i widziałem kilka doskonałych sztuk jednakże ta była trochę nudna. Aktorzy dobrze odgrywali swoje role, a szczególności dziewczyna grająca rolę Skierki. W Balladynie miało miejsce wiele zabójstw. Bardzo mnie ciekawiło, jak będą one wyglądały na scenie. Myślałem że będzie dużo krwi tryskającej na publiczność, a tu LIPA. W momencie zabójstwa gaszono światło a gdy je zapalano dana osoba, już nie żyła.   Do domu wracaliśmy bardzo uradowani, gdyż tego dnia zaczynały się długo oczekiwane FERIE!!!!!!!!